czwartek, 20 stycznia 2011

Moja historia kawy

Moja historia kawy

Autorem artykułu jest Katarzyna Dudziuk



Nic na świecie nie smakuje mi lepiej, niż pierwszy łyk kawy z mlekiem zaraz po przebudzeniu. Każdy dzień zaczynam kawą i nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej. A jednak był taki czas w moim życiu, kiedy piłam kawę tylko raz w roku...

Urodziłam się w czasach, kiedy niczego nie można było kupić bez kartek, a różnice w statusie majątkowym społeczności zwyczajnie nie istniały, bo wszyscy mieli tyle samo – czyli nic. Kawa w domu pojawiała się rzadko i raczej były to chwile, kiedy któreś z rodziców miało imieniny, albo też przyjechała jakaś rodzina z zagranicy. Ponieważ piła ją tylko Mama, starczało jej zwykle na dłuższy okres czasu. Oczywiście, była to kawa ziarnista, którą trzeba było mielić. Mieliśmy jakiś stary młynek do kawy, który nawet był elektryczny, i jak dziś pamiętam – w kolorze pomarańczowym. Kiedy w wieku sześciu lat opanowałam już trudną sztukę mielenia kawy – która polegała głównie na naciśnięciu jednego guzika i trzymanie go w ten sposób przez jakiś czas – Mama pozwalała mi czasami przygotować jej kawę do zaparzenia, co z kolei mnie pozwalało czasem wykradać ziarenka kawy, by potem je sobie chrupać.

Czasy, jak wiadomo, zmieniły się, i kiedy poszłam do szkoły średniej, wszędzie już można było kupić kawę, i to nie tylko w ziarnach, ale i od razu mieloną, a także rozpuszczalną. Mama nabrała zwyczaju pić kawę codziennie, a nie tylko, kiedy przychodzili goście. Całe życie piła kawę „plujkę”, tzn. kawę mieloną, zalewaną bezpośrednio wodą. Taka była kawa, jaką pierwszy piłam po raz pierwszy w życiu, i muszę powiedzieć, zachwycona nie byłam. Smak mi nie odpowiadał, a poza tym irytowały mnie drobinki kawy, które przy piciu właziły mi w zęby.

Bez żalu więc pożegnałam się kawą – choć nie tak zupełnie do końca. Kawa na mnie wówczas bardzo mocno działała, więc piłam ją raz w roku, ale za to cały dzbanek. Rokrocznie miałam poprawkę z języka angielskiego, tak więc w noc przed pytaniem robiłam sobie dzbanek kawy, wypijałam go wieczorem i całą noc bez problemu wbijałam sobie do głowy oporne wtedy dla mnie informacje.

Trudno mi w to dziś uwierzyć, ale na studiach też nie zaczęłam pić kawy – choć piły ją wszystkie moje współlokatorki. Jak każdy student, miałam kilka zarwanych nocy przed egzaminami. Pamiętam nawet taką sesję, kiedy nie spałam przez dwie noce pod rząd, bo przez trzy dni pod rząd miałam egzaminy. Ale kawy w tych wspomnieniach nie ma – choć naprawdę się zastanawiam, jak mi się udało przetrwać bez kofeiny.

Kawę zaczęłam pić po studiach, kiedy pojechałam do USA. Nie mówiłam za dobrze (a właściwie: to prawie wcale) po angielsku i większość rzeczy napawała mnie przerażeniem. Znalazłam pracę w greckiej restauracji, najpierw jako tzw. bus girl (czyli dziewczyna sprzątająca stoliki), później – kiedy poduczyłam się języka – zostałam kelnerką. Wszyscy byli dla mnie bardzo mili, ale na początku na niewiele mi się to przydało, bo nie rozumiałam większości tego, co do mnie mówili. Spędzałam tam większość dnia, ale bardzo często było tak, że nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, czym zająć ręce. Tak więc zajmowałam się piciem kawy.

W tej restauracji był zupełnie magiczny ekspres ciśnieniowy do kawy. Zwykłą kawę, bez żadnych specjalnych właściwości, przekształcał w napój bogów. Piłam ją z mlekiem codziennie, dwa, trzy kubki, i zanim się obejrzałam, kawa pojawiła się w mojej własnej kuchni i w moim rozkładzie dnia jako pierwsza rzecz, o jakiej myślałam po podniesieniu się z łóżka.

Moje przywiązanie do kawy przetrwało. A zamiłowanie do smaku kawy zdecydowanie wzrosło. Nadal wolę nie zbliżać się kawy „plujki”, ale kawę w każdej innej postaci jestem w stanie pić przez cały dzień. Lubię kawę na ciepło i na zimno, lubię likiery kawowe, uwielbiam „kawówkę” – nalewkę robiona przez moją najlepszą przyjaciółkę, lubię, kiedy biszkopt w torcie jest nasączony kawą, lubię ciasta i torty kawowe – słowem, lubię kawę w każdej postaci (prócz „plujki”). Choć – że powtórzę to, co już wcześniej powiedziałam – nic na świecie nie jest w stanie przebić smaku pierwszego łyku zwykłej kawy z mlekiem, wziętego zaraz po obudzeniu.

Podaję tu przepis na moją ulubioną kawę na zimno. Jest doskonała w upalne dni, kiedy człowiekowi brakuje energii.

Chłodzący napój mokka

1 szklanka zaparzonej mocnej kawy

4 łyżki stołowe czekolady w proszku

1 szklanka zmrożonego mleka

150 ml śmietanki

4 kulki lodów czekoladowych

Wsypać czekoladę w proszku do garnka i wlać przygotowaną zaparzoną kawę. Podgrzewać lekko, aż zacznie się prawie gotować, potem zdjąć garnek z ognia. Przelać płyn do żaroodpornej miski lub dzbanka, dodać mleko, wymieszać. Następnie dodać śmietankę i ponownie wymieszać. Przelać napój do czterech szklanek lub wysokich pucharków. Na wierzchu położyć po kulce lodów. Od razu podawać.

Bon appétit :-)!

Źródło:

Christine McFadden i Christine France „Wielka encyklopedia czekolady” , Arkady, 1999r.

---

www.bonappetitcava.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Zielona herbata

Zielona herbata


Autorem artykułu jest Kasia Nowak




Zielona herbata. Czym jest? Czemu zawdzięcza swoją popularność? Jaka jest jej historia? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w poniższym artykule.

Kto w dzisiejszych czasach nie słyszał o zielonej herbacie? Ten popularny gatunek herbaty liczy sobie już niemal 4000 lat. Co prawda nie jest najpopularniejszy, gdyż ustępuje miejsca w rankingach herbacie czarnej, ale jednak pochwalić się może czymś innym, co go niewątpliwie wyróżnia. Są to mianowicie rewelacyjne właściwości zdrowotne zielonej herbaty (w tym jej niebagatelny wpływ na odchudzanie).


green-tea


Zielona herbata to najstarszy gatunek herbaty. Co ciekawe, odkryta została przez przypadek, z czym wiąże się pewna anegdota - pewien wschodni władca, odpoczywając nieopodal herbacianego krzewu z kubkiem gorącej wody nie spostrzegł, gdy nagle liść herbaty wpadł mu kubka. Powstały w ten sposób napój okazał się bardzo smaczny i od tego momentu rozpoczyna się długoletnia historia zielonej herbaty.


Zieloną herbatę pito przez wieki głównie w wyższych kręgach, w dodatku głównie na dalekim wschodzie. Do Europy, a następnie Polski, herbata przybyła bardzo późno, zaledwie kilka wieków temu. Jej wysoka cena uniemożliwiała delektowanie się jej smakiem przez średniozamożnych i biednych obywateli naszego państwa. Prawdziwy wzrost popularności zielonej herbaty nastąpił w ostatnich latach. Promowana przez media, jako panaceum na wiele dolegliwości szybko "dogania" herbatę czarną.


Co potrzebujemy, aby zacząć pić zieloną herbatę? Oprócz oczywistego herbacianego suszu, dobrze jest posiadać specjalną zaparzaczkę do herbaty, dzięki której unikniemy nieprzyjemnych fusów. Na wrażenia towarzyszące piciu zielonej herbaty wpływa też fakt, z czego pijemy herbatę - czy ze zwykłego kubka, czy ze stylizowanej na dalekowschodnią, pięknej filiżanki.


green-tea-bsp


Zieloną herbatę kupić możemy albo w zwykłej, naziemnej herbaciarni, albo przez Internet. Odradzam kupowanie zielonej herbaty w zwyczajnych sklepach - jej jakość najczęściej pozostawia wiele do życzenia.


Podsumowując, zielona herbata to rewelacyjny i smaczny napój. Polecam go każdemu!


---

Kasia Nowak.



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 24 grudnia 2010

Yerba Mate. Herbata dla każdego, czy napój dla snobów?

Yerba Mate. Herbata dla każdego, czy napój dla snobów?


Autorem artykułu jest Wojciech Salej




Yerba Mate. Ta, do niedawna mało znana w Polce herbata staje się coraz bardziej popularna. Czym jest? Dlaczego warto jej spróbować i z jakiego powodu należy to zrobić przy pomocy nieznanych w naszym kraju metod i przyrządów? Odpowiedź znajdziesz w tym tekście.

Pojawiła się w naszym kraju niedawno i pomimo stosunkowo niewielkiej reklamy zdobyła sporą popularność. Yerba Mate. Gdzie tkwi tajemnica popularności tego napoju? Czy można ją określić herbatą snobów, czy jest to napój dla każdego, kto jest otwarty na nowości?



Odpowiedź na to pytanie należałoby zacząć od kilku słów na temat pochodzenia tej herbaty. Yerba Mate pochodzi z Ameryki Południowej. Przed wiekami, własnie tam Indianie z plemienia Guarani odkryli, iż napar z suszu rośliny o nazwie ostrokrzew paragwajski jest doskonałym w smaku, rozjaśniającym umysł napojem. Zrozumiałym jest, że po dziś dzień, właśnie w Ameryce Południowej Yerba Mate jest niezwykle popularna. Można pokusić się o stwierdzenie, że picie Yerba Mate stało się tam elementem stylu życia. Jest to codzienność, ale także rytuał. Yerba Mate zawsze jest pite z zachowaniem pewnych zasad i mało kto ich nie przestrzega. To zrozumiałe, w końcu jest to znana, ceniona, przekazywana z pokolenia na pokolenie tradycja.



Jak wspomniałem wcześniej, Yerba Mate w Polce znane jest od krótkiego czasu. Pomimo tego jest bardzo rozpoznawalne. Niestety niewiele osób zapytanych o Yerba Mate odpowie zgodnie z prawdą. Większość odpowie nie wiedząc tak naprawdę nic, ale uważając, że wie, o czym mówi. Narosło wokół tej herbaty sporo legend i niesprawdzonych a kolportowanych informacji. Oczywiście należy wspomnieć o tym, że w naszym kraju istnieje spora grupa nazywanych mateistami, fanów tej herbaty, (do których sam się zaliczam).



Czym jest wobec tego Yerba Mate w Polsce i jak należy do jej tematu podchodzić? Z pewnością cały czas jest nowością, co ze zrozumiałych względów, może budzić nieufność. Jej picie nie należy do elementów naszej tradycji, dlatego wiele osób na wszelki wypadek może mieć na temat Yerba Mate negatywne zdanie. Moim zdaniem niepotrzebnie. Yerba Mate jest... po prostu herbatą. Bardzo oryginalną, nieznaną herbatą, która działa na organizm podobnie jak kawa, ale w odróżnieniu od niej nie uzależnia i jest o wiele zdrowsza. Do Yerba Mate, jak do każdej nowości należy podejść, więc całkowicie naturalnie. Warto przekonać się, czym jest i po prostu jej spróbować. Być może szybko dojdziemy do wniosku, że to nie napój dla nas, a może wręcz przeciwnie, zrozumiemy, że Yerba Mate jest świetną alternatywą dla pitej bardzo często kawy. Docenimy jej smak, różnorodność gatunków i pozytywny wpływ na organizm. Przede wszystkim z jednego powodu warto też poznać cały rytuał jej picia: wypracowany przez lata jest najlepszym sposobem spożywania tego napoju. Czy można Yerba Mate spożywać inaczej? Oczywiście tak. Pytanie jednak jest proste: dlaczego? Oczywiście nie warto ślepo kopiować, ale warto nawiązywać do wielowiekowej tradycji rodem z innego kontynentu.



---

Wojciech Salej. Freelancer, twórca bloga: www.zarabianie-internet.blogspot.com



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 17 grudnia 2010

Przy czarce herbaty

Przy czarce herbaty


Autorem artykułu jest Adam Topor




Cóż silniej w świadomości przeciętnego człowieka łączy się z Chinami od towarzyszącego nam na co dzień brunatnego naparu? Niemal wszyscy stawiają go na piedestał jako nieodzowny element każdego posiłku. Wielu nie wyobraża sobie dnia bez filiżanki tego aromatycznego napoju. Oczywiście mowa o... herbacie.
Herbaciany napar jest dzisiaj tak popularny, iż nawet nie zastanawiamy się skąd on właściwie się wziął.

Jego rozpowszechnienie przypisywano mnichom Buddyjskim. Mocny napar LuAn ("Czysty, Klarowny widok") umożliwiał im podobno nocne czuwanie i wielogodzinne czytanie sutr.

Zwykle traktowano go jako ceremonialny napój lub skuteczne lekarstwo na różne dolegliwości. Od czasów panowania Tang`ów (618-907) herbaciane komplety składały się z różnych naczyń, które służyły do przechowywania, prażenia, mielenia i gotowania herbaty.

Zmieniały się również sposoby przyrządzania napoju herbacianego. Początkowo liście herbaty mieszano z ryżem, które następnie kruszono i gotowano w wodzie z dodatkiem cebuli, imbiru i pomarańczy. Zastanawiacie się pewnie jak smakowała taka herbata... Następnie liście herbaty formowano w małe kulki i prażono nad ogniem.

U schyłku panowania dynastii Ming zaczęto używać aromatyzowanych gatunków. Świeże, umyte i wysuszone liście mieszano z aromatycznymi kwiatami jaśminu, róży, orchidei lub magnolii.

W tym okresie również wymyślono specyficzny sposób fermentacji herbaty dając początek tzw. "czarnej herbacie". Jest to chiński gatunek Hong Cha "Herbata czarna", jednak w języku chińskim określa się ją jako "Czerwona".

Produkuje się ją poprzez fermentację liści skutkiem czego jest ciemny czerwony kolor i bardzo mocny smak. Ten gatunek herbaty pijany jest w Chinach w chłodne dni, zimą i jako dodatek do potraw pieczonych. Ta technologia pozwoliła na uzyskanie zupełnie nowego wywaru, znacznie różniącego się od znanej do tej pory "Herbaty zielonej".

Nowy wizerunek herbacie nadał okres panowania Mandżurów. Zapotrzebowanie na wykwintne i specyficzne gatunki dyktowały pojawiające się możliwości eksportowe. Rynki handlowe w Europie wchłaniały coraz większe ilości herbaty z Chin kontynentalnych, gdzie rozpowszechniała się bardzo szybko. Na europejskich stołach (początkowo u arystokracji) zaczął coraz częściej pojawiać się cudowny aromatyczny napój.
---

Czy kultura chińska jest dla Ciebie równie inspirująca? ShuDian the China Ebooks Library



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Złoty wiek herbaty

Złoty wiek herbaty


Autorem artykułu jest Adam Topor




Poeci poświęcają jej wiersze, kolekcjonerzy i koneserzy poszukują jej unikalnych odmian, a cesarz HuejChun pisze swój traktat na temat jej gatunków.
Poeci poświęcają jej wiersze, kolekcjonerzy i koneserzy poszukują jej unikalnych odmian, a cesarz HuejChun pisze swój traktat na temat jej gatunków.

Herbaciarnie w Chinach spełniają tę samą rolę co kawiarnie w Europie. Tam właśnie toczy się życie towarzyskie. Goście spotykają się by wspólnie pogawędzić przy zielonej herbacie.

Herbata zielona - LiCha
Dlaczego zielona? Dlatego, że zrywane są najmniejsze listki ze samych szczytów krzewów herbacianych i suszone na słońcu. Uzyskują wtedy barwę szarozieloną, dając po zaparzeniu złocisty kolor i specyficzny aromat. Gatunek zielonej herbaty pija się zwykle w lecie, jako łagodny dodatek do niektórych dań pikantnych, ale nie tylko.

Chociaż w Polsce od pewnego czasu jest dostępnych kilka odmian tradycyjnej chińskiej herbaty pozwolę sobie przedstawić kilka odmian, których niestety nie ma, ale są godne, aby o nich wspomnieć.

LongJing - Smocza herbata
Pochodzi z HangChou uważana jest za królową herbat. Ma jasny kolor i łagodny smak oraz aromat. Pije się ją w zasadzie o każdej porze.

LongSoo - Broda Smoka
Herbata o delikatnym smaku, podawana przez chińczyków szczególnie przy popołudniowych spotkaniach towarzyskich.

SuiSing - Wodna Pani
Pochodzi z Kantonu. Bardzo dobrze wpływa na organizm po upalnym wyczerpującym dniu.

SowMee - Długowieczność
Herbata podawana zwykle wiosną jako dodatek do lekkich potraw.

WunMo - Mgła Obłoków
Również bardzo ceniony gatunek herbaty przez chińczyków. Rośnie wysoko w górach w prowincji KiangSi. Jest to niestety najdroższy gatunek tradycyjnej chińskiej herbaty.
---

Czy kultura chińska jest dla Ciebie równie inspirująca? ShuDian the China Ebooks Library



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl