piątek, 14 grudnia 2012

Prawdziwe oblicze ekspresu

Prawdziwe oblicze ekspresu

Autorem artykułu jest Agnieszka Szynal-Tuleja


Czy masz wrażenie, że nowoczesne urządzenia są tak niezwykłe jakby pochodziły nie z tego świata, a przynajmniej nie z ręki przyziemnego człowieka. Współczesne ekspresy takie właśnie są. Większość z nas nazywa je cudowną maszyną, ale nie każdy ma odwagę publicznie ją za taką uznać.

A co wy na to, jeśli przedstawiłabym wam moją wersję powstania ekspresu do kawy. Wbrew pozorom wcale nie jest nieprawdopodobna,z pewnością bardziej realna, niż funkcjonująca w oficjalnym obiegu. Chyba zgodzicie się, że człowiek nie mógł stworzyć coś, co przygotowuje cudowny eliksir, pobudzający nas każdego dnia. Ekspres nie mógł zostać wyprodukowany, nikt nie mógł brać udziału w jego stworzeniu, on po prostu powstał.

Wszystko musiało wydarzyć się w górach Jura. Oderwał się odłamek skalny i spadał w dół, wówczas jakby na zawołanie na pogodnym niebie pojawiły się błyskawice, które kilkoma uderzeniami przeistoczyły nieregularną skałę w bryłę o ostrych kątach. Tak jak szybko się pojawiły, tak szybko zniknęły, ale spektakl wciąż trwał. Przyszła kolej na deszcz, nie był to jednak zwyczajny kapuśniaczek, a raczej wodospad spadający z nieba, który wydrążył w skale coś na kształt ziarna kawy. Ponownie wróciły błyskawice, by dokończyć swoje dzieło i prześwietliły bryłę tchnąc w nią życie. Na ten czas przestała spadać, zawisła w powietrzu, dobrowolnie poddając się procesowi tworzenia.

W kilka chwil miały miejsce wszystkie pory roku. Po wiosenno-letniej i jesiennej aurze przyszła kolej na zimową. Nie spadł jednak zwyczajny śnieg, a tak lśniący, że wszystko wokół zmieniło barwę na srebrną. Otulił bryłę, a pionowe słupy świetlne uwieczniły ten uścisk.

Nastąpiła cisza, powietrze stało się suche i niezwykle przejrzyste. Śnieg przestał sypać, otoczenie odzyskało dotychczasowe barwy, ale to wszystko trwało zaledwie kilka sekund. Zerwał się silny, porywisty wiatr, pochwycił bryłę i zaczął uderzać nią o skałę jedną, drugą, trzecią... Robił to pod tak precyzyjnym kątem, że w obiekcie powstały różne wgłębienia, dopasowane do uzyskanych podczas uderzeń okruchów skalnych, które również miały określone kształty. W taki sposób ekspres został wyposażony w przyciski, wskaźniki, spieniacz, kolbę itd.

Po skończonym akcie tworzenia wiatr delikatnie osadził ekspres u podnóża gór, dokładnie na szlaku, najbardziej obleganym przez turystów, którzy z pewnością marzyli o filiżance kawy z ekspresu. Czysty przypadek? Nie wiem jak wy, ale ja nie wierzę w przypadki.

---

http://www.brodasystem.pl/

http://www.ekspresywmf.com.pl/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz